poniedziałek, 31 grudnia 2018

31.12. 2018 - pn
Mam 68 lat i 28 dni.

PONIEDZIAŁEK (31.12)
No i  mamy ostatni dzień roku.

Dla mnie zawsze najważniejszy ze wszystkich trzystu sześćdziesięciu pięciu. Nawet do tej pory.
Do trzydziestego roku życia za każdym nowym rokiem nie mogłem doczekać się kolejnego, jako symbolu czegoś nowego, ciekawego i dobrego.
W wieku lat trzydziestu, dokładnie w dniu moich urodzin, nadszedł kryzys - głęboka i wstrząsająca świadomość przemijania, starości i nieodwracalności.
Wtedy piłem przez trzy dni w towarzystwie depresji i beznadziei.
Potem codzienność robiła swoje i pozwalała trwać, ale kryzys ciągnął się do czterdziestego roku życia. Znowu na urodziny piłem, ale w świetnym nastroju - miałem "aż" tyle lat, a czułem się, wbrew moim wcześniejszym obawom, świetnie i nadal mogłem wszystko. Więc negatywne uczucia zaczęły opadać, by w dniu pięćdziesiątych urodzin zniknąć.
Zdawałem sobie sprawę z powagi wieku, ale bardziej w kategoriach statystycznych.
Sześćdziesiąte urodziny w ogóle mnie nie obeszły - tylko cieszyłem się, że mogłem je spędzić w gronie bliskich              i przyjaciół.
No i niedługo będą siedemdziesiąte. Przyjmuję to z zupełnym spokojem, nawet bez oklepanej pokory. Po prostu jest to oczywiste - kolejność rzeczy. Cieszę się, że nie muszę się godzić z tym faktem, kopać się z koniem.

Więc ostatniego dnia 2018. roku mogę WAS zapewnić, że w wieku 68. lat można wiele, a nawet więcej! To tylko kwestia naszego nastawienia.
W Nowym Roku życzę Wszystkim tego właściwego nastawienia!
Nie bądźcie ciężkosrajami!


W tym tygodniu Bocian wysłał jeden list.
To do zobaczenia i usłyszenia Bocianie w Nowym Roku. Towarzyszyłeś mi wiernie przez cały, właśnie kończący się.