środa, 8 listopada 2017

08.11.2017 - śr

Mam 66 lat i 340 dni.

No i przyjechaliśmy na jedną noc do Naszej Wsi.

Z naszą Sunią, która tu zostaje na 8-9 dni pod opieką Gospodarzy.
Dwie trzecie drogi pokonaliśmy za dnia i wszystko było zgodnie z planem. Ale pozostałą część przyszło nam pokonywać, i to określenie nie zawiera przesady, po ciemku, wlokąc się za debilami, którzy jechali sobie niespiesznie, sześćdziesiątką, od wsi do wsi, a my mieliśmy do przejechania jeszcze jakieś 170 km. Więc frustracja i zmęczenie były duże.

Żona doznała tego samego stanu zawieszenia, jak Ja dwa dni temu. Bo na tym etapie w żadnym miejscu nie czuje się u siebie. Myślę, że jak wrócimy do Naszego Miasteczka, ten stan zmieni się na pozytywny. Bo Ja już w Naszym Miasteczku jestem u siebie. Ale wiadomo, każdy ma inaczej.

Ostatnie Moje dni i te najbliższe są Jednym Wielkim Ruchem. Codziennie pod innym niebem, co noc w innym łóżku.
I noc - Metropolia (ostatnia noc)
II noc- Nasza Wieś (pakowanie i zabranie kolejnych maneli)
III noc - Nasze Miasteczko (pakowanie i zabranie rzeczy na najbliższe 10 dni)
IV noc - Nasza Wieś (zostawienie Suni)
V noc - Miasto Konferencji (dwudniowa konferencja)
VI noc - Miasto Graniczne (mecz Polska -Urugwaj)
VII noc - U Pasierbicy i Quasi-Zięcia (kilka dni na tym samym miejscu).

Tak sobie myślę, że, żeby tak się miotać, to trzeba mieć zdrowie. Czyli w sumie chyba nie jest tak źle. Ale napisałem oczywistą oczywistość o zdrowiu. Bo powszechnie wiadomo, że zdrowie trzeba mieć do wszystkiego. Czyli żeby chorować, trzeba mieć zdrowie, bo inaczej choroba człowieka wykończy, albo żeby wypoczywać trzeba mieć zdrowie, bo jest to czynność bardzo męcząca. I tak można bez końca. Czyli, żeby żyć, trzeba mieć zdrowie.
W ten sposób wykazałem wyższość Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia, o czym swego czasu często mówił pewien Profesor Mniemanologii Stosowanej.
I to byłoby na tyle...

Dzisiaj Bocian nie odezwał się ani razu.