10.11.2017 - pt
Mam 66 lat i 342 dni.
No i przyjechaliśmy do... Zgorzelca.
Musieliśmy przed wyjazdem w Mieście Konferencji zrobić pewne, poważne zakupy:
1. Pampersy - chyba chodzi o cenę, bo w Niemczech przecież są.
2. Cydr Lubelski Niefiltrowany dla Żony - raczej w Niemczech nie ma, a na pewno nie w takim zadupiu, do którego jedziemy.
3. Pilsner Urquell - jest w Niemczech, ale chyba droższy, a Quasi-Zięć stara się mnie przekonać do innych piw, np. niemieckich . Bezskutecznie! I tak to trwa dobrych kilka lat.
Od Miasta Konferencji (konferencja w sumie udana i wartościowa) mieliśmy do przejechania blisko 500 km. Większość autostradą A4, oczywiście z autostradowymi chamidłami.
Zdążyliśmy na czas, tzn. zjedliśmy w naszej sprawdzonej restauracji nad Nysą spóźniony obiad, zdobyliśmy prowiant na jutrzejszą długą drogę oraz obejrzałem mecz Polska - Urugwaj na Stadionie Narodowym w Warszawie stojąc na baczność, jak zawsze, tym razem przed telewizorem, przy Mazurku Dąbrowskiego. Wynik 0:0. Nieźle.
Jutro 11 listopada. Święto Narodowe Rzeczpospolitej. 99 lat temu odzyskaliśmy Niepodległość. Radość niewyobrażalna. Chwała i Cześć tamtym Pokoleniom.
Gospodarz dzisiaj w Naszej Wsi wywiesił biało-czerwoną flagę Rzeczpospolitej Polskiej!
Będę się wzruszał na obczyźnie, ale to nie szkodzi. Może nawet i lepiej.
Dzisiaj Bocian wysłał jednego smsa.