13.11.2017 - pn
Mam 66 lat i 345 dni.
No i zrobiłem dla całej rodziny rosół.
Fakt ten nie zasługiwałby zupełnie na uwagę w tym drugim zwykłym dniu. A jednak...
Wszystkie składniki takie same, jak zwykle - woda, sól, wołowina, kurczak, marchew, pietruszka, seler, pory i kapusta włoska. A rosół wyszedł jakiś taki... Nie to, co na polskich składnikach i dodatkowo gotowany na wiejskiej kuchni opalanej drewnem w Naszej Wsi. Nie chcę być tendencyjny, ale...
Ledwo zrobiłem 20 wpisów na blogu i się zaczęło.
- Piszesz za często, nie sposób tego czytać codziennie, nie ma na to czasu, robią się straszne zaległości. Gdybyś pisał raz w tygodniu, to zrobiłby się taki fajny serial, każdy by czekał na kolejny wpis, mógłbyś się lepiej do tego przyłożyć, itp., itd. - zgodnym chórem twierdzą Żona, Pasierbica i Quasi-Zięć.
- Jak ktoś nie może znaleźć w ciągu dnia 5. minut, żeby przeczytać, to nie znajdzie więcej czasu raz na tydzień. Bo to jest kwestia motywacji i nic na siłę. Przymusu czytania nie ma. Nikt się nie obraża. Ponadto nie miałbym tyle czasu i sił, żeby raz w tygodniu się zebrać i pisać. Odpuszczę raz i, prędzej, czy później, wszystko szlag trafi. Jak nie umyję od razu talerza, nie sprzątnę na bieżąco czegoś tam, itp., itd., to wiadomo, czym to się kończy - odpowiadam.
I co?! I nic! Zawsze tak było, jest i będzie! Więc jak się zachować? Tak, jak w piosence Młynarskiego: "Róbmy swoje..."
Wieczorem towarzyski mecz Polska - Meksyk na stadionie Energa w Gdańsku. Znów będę stał na baczność!
Wczoraj Bocian przysłał jednak jeden list. Gospodyni doniosła, że oprócz niego była różna korespondencja, w tym kolorowa ulotka "Spełnia się proroctwo i otwórz oczy". Wprost nie mogę się doczekać, co to za proroctwo i na co mam otworzyć oczy. Jeszcze tylko kilka dni.
Z Meksykiem przegraliśmy 1:0, ale jak na to, że nie było siedmiu podstawowych graczy, graliśmy naprawdę nieźle.
Dzisiaj Bocian nie odezwał się wcale.