czwartek, 23 listopada 2017

23.11.2017 -  czw

Mam 66 lat i 355 dni.

No i w końcu musiałem bronić Niemców. Przed Żoną!

Nie do pomyślenia, nie do wyobrażenia dla mnie!
Ja, który z mlekiem tamtych czasów wyssałem odpowiedni stosunek do Niemców!  Ja, wychowany w komunie,  na serialach "Stawka większa niż życie" i "Czterej pancerni i pies"!  Ja, którego Ojciec walczył w II Armii Wojska Polskiego!  Ja, który jest zwolennikiem uzyskania reparacji i który, zgorzkniały, zdaje sobie sprawę, że jest na to za późno! Ja, który czytałem swego czasu opracowanie mówiące, że gdyby Niemcy w pełni mieli wypłacić Nam odszkodowanie, tylko za straty gospodarcze, bo jak wycenić humanitarne i kulturowe, musieliby zapłacić 80 bilionów marek (teraz chyba 40 bilionów euro; tysiąc - 1 000, milion - 1 000 000, miliard - 1 000 000 000, bilion - 1 000 000 000 000)!  Ja, który chyba nie potrafi wybaczyć, a na pewno nigdy zapomnieć!

Wracając do Polski jak zwykle zatrzymywaliśmy się na krótsze lub dłuższe postoje przy autostradzie.
Żona mocno krytykowała niemieckie toalety, że śmierdzące, ohydne, że nigdy nie wiadomo, czy będzie papier toaletowy, itp.
- Powinno być tak, jak w Polsce.  Czysto, świeżo, jasno, przyjemnie! -   stwierdziła.
- Ale Oni wybudowali je kilkadziesiąt lat temu i nie mogą remontować lub budować od nowa co kilka lat, bo ich na to nie stać! - racjonalnie wziąłem w obronę.
- Mogliby coś z tym zrobić! - sarknęła Żona.

Dzisiaj Bocian,  jak na razie, nie odezwał się wcale.