poniedziałek, 4 grudnia 2017
04.12.2017 - pn
Mam 67 lat i 1 dzień.
No i przechodzę asymilację.
Do nowego wieku i do Naszego Miasteczka.
A łatwo nie jest.
To jest tak, jakbyś jechał tylko jednym torem i wokół, w przeciągu sporego czasu, był określony klimat - krajobrazowy, industrialny, pogodowy, społeczny, zawodowy, rodzinny, mentalny. Przyzwyczajasz się do tego, traktujesz jak swoje, bo jesteś u siebie. Żyjesz tu i teraz. Poważna sprawa. Po czym, ktoś lub coś, przestawia wajchę i ...nagle jesteś w innym świecie. Niby wszystko to samo, na pewno podobnie, ale jednak... I nadal jesteś u siebie. Nadal żyjesz tu i teraz. Nadal poważna sprawa.
Stworzyłem w związku z tym, na własny użytek, żeby się jakoś odnajdywać, może żeby nie zwariować, pojęcie INNE ŚWIATY. Dzisiaj jestem w Tym, jutro będę w Innym.
ONE przecinają się ze sobą lub wzajemnie przenikają, na szczęście.
A zaczęło się już wczoraj.
Na Stacji Przesiadkowej (tym razem miałem za mało czasu, aby w Mieście Przesiadkowym zapytać młode dziewczę, ilu mieszkańców ma jej Miasto) strasznie Mi się chciało siku, bo w poprzednim pociągu wypiłem dwa piwa. Nie był to, co prawda, Pilsner Urquell, ale jednak...
Ubikacje znalazłem na zewnątrz, przy peronie. W środku, od razu, natknąłem się na automat do wrzucania 2,50 zł (?!). Drogo! Obok siedziała pani przyodziana w ten nieśmiertelny, bo jeszcze z komuny, fartuszek w kolorze koniecznie niebieskim i z tworzywa koniecznie sztucznego.
Jak się szybko zorientowałem, pani była do:
1) Rozmieniania pieniędzy, bo automat nie wydawał reszty,
2) Instruowania, gdzie wrzucać 2,50, bo były doń dwa takie same otwory, bez opisu,
3) Do utrzymywania czystości, bo było czysto.
Pani siedziała tuż obok, nie było żadnych przepierzeń, więc, nawet przy sikaniu, komfort w skali 0-10 wynosił "-10". Starałem się zachowywać cichutko, ale ciurkać przecież musiało. O tym, żeby przy okazji coś jeszcze się wypsnęło, nie było mowy!
Postanowiłem, gdyby w trakcie transzy przesiadkowej ponownie mnie przyparło, że będę czekał do następnego pociągu. I tak się stało.
Z nudów zacząłem łazić po peronie. Na sąsiednim stał jakiś pociąg, cały oklejony folią w kolorze ecru. Wyglądał futurologicznie. Z przodu i z tyłu składu po jednej, "zwyklej" lokomotywie.
- Jadą od nas na prom do Norwegii. - Jestem na emeryturze, ale wiem, bo pracowałem w tej firmie! - mówi starszy(?) facet widząc, jak się gapię.
W końcu zacząłem czytać książkę. W poczekalni było estetycznie, ale bardzo surowo, minimalistycznie. W środku żadnych głośników. Jak chciałem wysłuchać jakiegokolwiek komunikatu, musiałem nerwowo zrywać się i pędzić do sali kasowej, skąd dochodził mnie charakterystyczny, kolejowy dźwięk. Ale i tak nie "zdanżałem", bo komunikat właśnie "zdanżał" się ogłosić.
Wsiadając do drugiego pociągu zapytałem konduktora, czy to do Naszego Miasteczka.
- Jedzie nawet do Naszego Miasteczka! - odparł z humorem.
A gdy przyszedł sprawdzać bilety, od razu uprzedziłem go , chcąc uniknąć katorgi:
- Chyba Mi na bilecie "wycięło numer"!
- Tak, tak! Bez sensu wpisują te numery na brzegu strony! I Mi go oddał nie prosząc o dowód osobisty, ani o nic.
Na dworcu wysiadał nawet mały tłumek ludzi.
- Poznałam Cię po tej Twojej Świętej Czapce! - Moja Żona artystycznie wypłynęła z tłumu.
Wcześniej zabroniła Mi przyjeżdżać najedzonym i od razu zaprosiła Mnie na urodzinowy obiad do knajpki, o którą w życiu bym nie podejrzewał Naszego Miasteczka. Taka może być w dowolnym miejscu, nawet w Naszej Metropolii.
Ale.
W menu, w części alkoholowej, przeczytałem:
"Uwaga! Napoje i alkohole wniesione do lokalu z zewnątrz będą traktowane jak zakupione w lokalu i doliczone do rachunku!"
Takie Nasze Signum Loci.
Wczoraj do końca dnia Bocian nie odezwał się wcale.
Dzisiaj również.
-
02.09.2024 - pn - dzień publikacji Mam 73 lata i 274 dni. WTOREK (27.08) No i dzisiaj wstałem o 05.50. W środę, 14.08 , wstałem o 05.30. ...
-
07.07.2025 - pn - dzień publikacji Mam 74 lata i 216 dni. WTOREK (01.07) No i dzisiaj wstałem o 06.00. Po sześciu godzinach snu. Miałem ...