06.12 2017 - śr
Mam 67 lat i 3 dni.
No i wybraliśmy się do IKEI.
Wszystko zostało profesjonalnie zaplanowane i zrealizowane:
1. Wielokrotne dyskusje Żony z Gospodynią, na temat czego brakuje w Naszej Wsi, co koniecznie(!) trzeba kupić, zrobione smsowe listy zakupów.
2. Sporządzona przeze Mnie na małej karteczce dodatkowa lista zakupów, bo tym wirtualnym nie ufam.
3. Przyniesienie do domu mapy z samochodu.
4. Wielowątkowe omówienie z Żoną całej trasy, z rozpisaniem każdego odcinka i dogłębną analizą, którędy się opłaca jechać, a którędy nie. Co z tego, że tylko120 km, ale lubimy na mapie poznać trasę od początku do końca, i mieć ją w głowie w czasie jazdy. Nawigacja to nie ta przyjemność.
5. Omówienie czasu naszej nieobecności pod kątem Naszej Suni.
6. Zaplanowanie i rozbicie tego okresu na poszczególne moduły czasowe:
a) 3 godziny - jazda tam i z powrotem
b) 2 godziny - zakupy
c) 1 godzina - jakaś knajpka.
Razem 6 godzin nieobecności, więc Sunia da radę.
7. Ustalenie dnia wyjazdu, uwzględniającego różne nasze potrzeby, samopoczucie, porę dnia - do południa (kolejki i korki) i uniknięcie weekendu, czyli horroru, na środę.
8. Ustalenie godziny wyjazdu na 09.00, żeby cała podróż odbyła się za dnia, bo nie cierpimy jeździć po ciemku.
9. Moje zerwanie się w nocy, czyli o 07.00, żeby spokojnie wyjść z Sunią na spacer.
10. Zerwanie się Żony, czego nie cierpi, w nocy, czyli o 07.40.
11. Pospieszne przygotowanie przez Żonę Posiłków Energetycznych i wypicie kawy.
12. Ponowne Moje wyjście z Sunią na krótkie odsiusianie.
13. Wyjazd.
Dawno nie jechaliśmy w trasę Naszym Inteligentnym Autem, więc z przyjemnością wystartowaliśmy.
Jakieś 6 km po wyjechaniu z Naszego Miasteczka z błogostanu wyrwał Mnie głos Żony:
- A czy My jesteśmy pewni, że w Bardzo Dużym Mieście jest IKEA?!
Dałem po hamulach i zjechałem na pobocze...
Dzisiaj Bocian nie odezwał się wcale.