20.12.2017 - śr
Mam 67 lat i 17 dni.
No i jutro wyjeżdżamy do Naszej Wsi.
Aż na tydzień czasu. Wrócimy praktycznie po dwóch miesiącach nieobecności. Będziemy starali się normalnie(?) gospodarzyć, ale wszystko to jest dziwne.
Na Święta przyjeżdża na trzy noce Zagraniczne Grono Szyderców oczywiście z Quasi-Wnukami, więc wszystko w dość krótkim czasie trzeba ogarnąć, żeby nie było obciachu. Ale damy radę, bo z Żoną jesteśmy mistrzami organizacji i logistyki.
- Bo Wy tak wszystko robicie szybko i bez słowa. I każde wie, co robić! - zdarzyło się Teściowej parę razy zauważyć z podziwem.
Akcentuję fakt "aż na trzy noce" nie bez kozery. Mam bowiem Swój Święty System Miar i Jednostek (ŚSMiJ). W systemie tym, np. określam czas przebywania gości, w tym Nasz, jeśli akurat gośćmi jesteśmy. I biorę pod uwagę wyłącznie odczucia gospodarzy. Tutaj przyjąłem, że 1 noc = 1 Jednostka Pobytu (JP). I tak:
1 jednostka - goście są skandalicznie za krótko, nie doceniają wysiłku gospodarzy włożonego w związku z ich przyjazdem, gospodarze są głęboko zawiedzeni,
2 jednostki - goście są krótko, ale zauważają wysiłek gospodarzy, a ci z kolei uważają, że ostatecznie ich praca nie poszła na marne,
3 jednostki - stan optymalny, pełne nasycenie sobą. Gospodarze są w pełni docenieni i nie odczuwają stanu nawet lekkiego zaśmięrdnięcia się gości,
4 jednostki - lekkie przegięcie ze strony gości. Co z tego, że wyraźnie doceniają wysiłek gospodarzy, skoro ci zaczynają odczuwać lekki smrodek.
5 jednostek - smród jest wyraźnie odczuwalny i goście powinni już dawno pojechać. Gospodarze wcale nie są zadowoleni ze swojego wysiłku włożonego w przygotowania,
6 jednostek i więcej - smród to mało powiedziane. Chyba nawet dociera do gości, bo zaczynają się czuć nieswojo. Gospodarze zaś dochodzą do stanu NIGDY WIĘCEJ!
Zauważam więc, jak mądrze przyjeżdża Zagraniczne Grono Szyderców.
Przy okazji chciałbym przypomnieć, że w ŚSMiJ jest jednostka płatnicza: 1 Pilsner Urquell = 4 zł.
Właśnie przed chwilą Mój czujny Przyjaciel II przesłał Mi smsem wiadomość, że od jutra jest promocja na Moje Święte Piwo. A ja dzisiaj musiałem ze względów logistycznych (ograniczenie dźwigania) zrobić zapasy, bo następnym razem, a będzie to co prawda 19. stycznia 2018 roku, ale na tym polega logistyka, przyjadę do Metropolii pociągiem. Obliczyłem naprędce, że mam w plecy 5,5 Pilsnera Urquella.
Dzisiaj, rzutem na taśmę, udało Nam się pozałatwiać parę spraw. W Szkole-Pracy podomykałem kilka tematów, a ponieważ byłem sam, więc ze szkolnego sprzęciora najwyższej klasy puszczałem "na full" bluesa z nagrań Kolegi-Współpracownika (uznaje tylko bluesa i jazz). Mogłem nieskrępowanie sobie pofolgować, bo normalnie to wiadomo - dyrektor nie-człowiek, takiej muzyki nie może słuchać i to tak głośno, i to jest niemożliwe, zwłaszcza w takim wieku.
Zrobiło to nawet wrażenie na Córze, która na chwilę Mnie odwiedziła.
Zdążyliśmy z Żoną zrobić istotne zakupy unikając "radosnego" szaleństwa, odwiedzić piękny, było nie było, Świąteczny Jarmark w Naszej Metropolii i nawet wpaść na kawę do Naszej Gospodyni, która wcześniej wyjechała z Naszej Wsi. Jutro Jej Mąż, Nasz Gospodarz, przekaże Nam sztafetową pałeczkę i dołączy do swojej żony.
Dzisiaj Bocian się nie odezwał.